Last Sunday I was finally ready to discover Lisbon coastline. I was really driven to see this area by the latest issue of National Geographic devoted to Portugal and lots of feedbacka I heard from people I met since I arrived here. And I must say that was definitely worth it!
The return ticket from Lisbon to Cascais (last stop on the coastline) costs 4,40 euro. When I got to Cais de Sodre (train station) at midday on Sundaytotally totalny packed! So it is much better to have you ticket bought the other day as the queue to the ticket machines could be very long! Luckily, I have managed to join the line in front them, buy the tciket and jump into the first train leaving in 2 minutes! But you do not need to be that sneaky ;), the train departures regularly every 20 minutes.
The rail road leads in the beginning along the Tagus River and than along the coastline. It is stunning and is lined with picturesque beaches and charming Portuguese resort towns (Oeiras, Carcavelos, Estoril, Cascais.). The beaches are characterised by golden sands, clean waters and great tourist facilities, making them suitable for the majority of visitors including families and older visitors.
Getting off at Cascais (the last stop on this train), as I did, you have many facilities to enjoy there. Sea Museum, Fish Market where you can buy fresh seafood, numerous beaches to lay down and get the tan or just walk via Frederico Aurora Street.
Me, I decided to rent a bike (I had read the other day that it was for free, but the man at the rental stadion told me that since last year it is paid (unfortunately). I paid 3,90 euro for the bike I could use it for all day long. There are also cheaper deals (1 euro for 30 minutes and 2 euro for 1 hour ride). My goal was to get to Praia de Guincho by the popular cycle route. (There is a bus service from Cascais but it is difficult to reach the beach from Lisbon.)
Praia da Guincho is 8km to the north of Cascais that I had heard it is stunning so I needed to see it.
Leaving Cascais behine me and heading the West side I felt that the temeprature got cooler and wind got a bit stronger. The route is mainly flat and leads the coastline so you can see surrounding nature and few Little villages on the way there.
[All pictures and videos I made on the way back, so the description and order of them are regarding my way back FROM Praia da Guincho TO Cascais 😉 ]
Once I got to the Praia de Guincho it reminded me wild Australian beaches I have seen earlier this year. Wide, wild, sand, great for watersports but…no sharks included ;).
The beach is situated in the Serra de Sintra national park so there is almost not tourist development, just massive sand dunes and steep cliffs. It faces a westerly direction and is pounded by massive Atlantic Ocean waves, ideal for experienced surfers.
I bagged guys at surfer school to keep the eye on the bike, I went down hill the sand dune to go to the shore and immerged my feet in the Ocean. Water was… chilly… I was not brave enough to dig in all the way yet.
Pictures, selfie time and I was ready to go back slowly to Cascais. I didn’t hurry up so I could record video for you and take even more pictures ;).
You can see on them several small, wild beaches.
There is also Little suburb called Gaia with well-manatined manor house, little market and restaurants with great view over the Ocean.
There is also one more place I need to highlight, it is The Boca do Inferno. This is an interesting cliff formation very close to Cascais, which has been given an overly dramatic name of Hell’s Mouth. The ceaseless pounding of the Atlantic Ocean on the cliffs chiseled out a small cave, which subsequently collapsed forming a small bay and natural arch. It is Said it looks the most beautiful during storms. You can get there also by walk as it lies only 1.5km to the west of Cascais.
When I returned the bike, it was high time to explore the city and get some sun on the beach! I went to The Praia da Rainha (it was the private beach of queen Dona Amelia, the last queen of Portugal), right in the Centre ofthe city. It is very pretty, small beach. It is surrounded by cliffs and overlooks the fishing harbor.
Leaving my stuff under the rock, I was tempted by calm surface of water and ready for a good swim! (Temperature here, in the city was much higher than on the western Praia de Guincho). The splash was a cherry on the cake that day :).
Later on, my sunbathing and eating was shortened by the high tide that flooded my area and pushed me away from the beach.
However, I didn’t want to go home, so I decided to walk from Cascais along the coastline on a pretty promenade. Strolling by this lovely esplanade you can find bars, pubs and charming restaurants serving fresh seafood and delicious Portuguese food.
The promenade leads even way further but I ended up in Estoril. (This is a stylish and fashionable Portuguese beach resort. The town boasts fine restaurants, world-class hotels and the largest casino of the Iberian Peninsula, all of which provide Estoril with a prosperous atmosphere and a reputation for exclusivity.), located 2 kilometers away from Cascais.
I took the train from the station in Estoril and headed towards Libon, grateful to experience another lovely, sunny day in Portugal. That I wish to all of us as often as possible :)!.
Lizbońskie Wybrzeże
Po sobotnim zwiedzaniu Alfamy (o której napiszę w kolejnym poście), przyszedł czas na plażowanie na Lizbońskim Wybrzeżu. Zachęcona artykułem w najnowszym numerze National Geographic (którego lipcowy numer był akurat poświęcony Portugalii) oraz wieloma radami spotkanych tu osób, musiałam zobaczyć to miejsce i naprawdę było warto!
Z Lizbony do Cascais prowadzi lokalna kolejka, za który bilet w obie strony należy zapłacić 4,40 euro. W niedzielne południe, kiedy dotarłam do Stacji Cais de Sodre, spotkałam się z dużo kolejką do biletomatów (warto zatem kupić bilety z wyprzedzeniem, bo w godzinach szczytu w weekendy należy liczyć się z długim czekaniem). Szczęśliwie, korzystając z zamieszania przy jednej z maszyn, udało mi się wcisnąć (niestety bycie cwaniakiem w takich sytuacjach czasem popłaca ;)) i kupić bilet na pociąg, który odjeżdżał za 2 minuty. Niemniej jednak, wy nie musicie kombinować tak jak ja, pociągi jeżdżą często, średnio co 20 minut.
Trasa z Lizbony wiedzie wzdłuż Tagu, a później wzdłuż wybrzeża oceanu. Pociąg po drodze zatrzymuje się w małych miejscowościach. Ostatnią stacją jest Cascais – klimatyczny kurort, gdzie można zwiedzać Muzeum Morskie, kupić świeże owoce morza na targu rybnym, przejść się ulicą Frederico Arouca lub opalać się i kąpać na jednej z plaż. Ja jednak zdecydowałam się wypożyczyć rower (który powinien być darmowy, dostępny dla każdego po ukazaniu swojego ID, jednak po dotarciu do stacji – nieopodal dworca kolejowego, okazało się, że od zeszłego roku za rower należy zapłacić. Planowałam pojechać na plażę Praia de Gaucho, zatem wypożyczyłam rower na cały dzień (opłata 3,90 euro) [można też wypożyczyć na pół godziny, bądź godzinę].
Z Cascais prowadzi tam piękna droga, połączona ze ścieżką rowerową. Bardzo dobrze przygotowana i gotowa na rowerowe szaleństwa. Szlak wiedzie wzdłuż oceanu dzięki czemu można podziwiać wspaniałe widoki. Tego dnia nie było bardzo gorąco, posuwając się coraz bardziej na zachód czuć było, że temperatura się obniża. Jednak na pewno podczas upałów, słońce może dać we znaki, bo trasa pomimo, że jest łatwa i płaska, jest w zupełności odsłonięta na promienie słoneczne.
[Wszelkie zdjęcia i materiały wideo zaczęłam dopiero robić w momencie dotarcia do plaży Guincho, stąd ich kolejność będzie taka jak podczas mojej trasy powrotnej ;)]
Do Guincho jest około 10 kilometrów. Fajna wycieczka z pięknymi widokami i jeszcze lepszym finiszem. Plaża jest szeroka… bardzo szeroka! Przypomina mi dzikie, australijskie plaże, które odwiedziłam wcześniej w tym roku. Znajduje się również na skraju Parku Narodowego Sitra, gdzie można udać się na wycieczkę po wydmach. Wybrzeże to raj dla surferów, widać wielu śmiałków walczących ochoczo z falami. (Druga Australia, w dodatku bez… rekinów! 😉 ).
Będąc ograniczona posiadaniem wypożyczonego roweru, którego za prośbą przechowałam w surferskiej budce. Na plażę Guincho zeszłam jedynie, aby porobić parę zdjęć i zanurzyć nogi w wodzie.
W drodze powrotnej udało mi się nakręcić materiał wideo, który pokazuje Wam wybrzeże ciągnące się na schyłku Portugalii. Poprzestając w kilku miejscach, oglądając okolicę udało mi się również poprosić innych rowerzystów o zdjęcia na otaczającym mnie tle.
Między Praia de Guincho a Cascais, znajduje się również kilka innych plaż oraz tych dzikich, gdzie wczasowicze korzystają z uroków przyrody.
Mija się również inne miejsca, takie jak Gaia: bardzo ładnie zagospodarowana miejscowość z uroczym dworkiem, niewielkim targiem oraz restauracjami serwującymi świeże owoce morza z widokiem na ocean.
Nieopodal Cascais znajduje się również Boca de Inferno (wrota Piekieł) – miejsce z klifowymi skałami, gdzie fale rozbijają się z wielką siłą. Najpiękniej jest podobno podczas sztormów. Łatwo dostać się w to miejsce również pieszo z Cascais, ponieważ znajduje się ono około 3 kilometry od centrum miasteczka.
Wracaąc do miasta i oddając rower, zaszyłam się na jednej z malutkich plaż znajdującej się nieopodal. Zrzuciłam szybko ciuchy i zostawiłam rzeczy pod pobliską skałą, aby za chwilę ochłodzić się (w mieście było zdecydowanie goręcej niż 10 km dalej w Guincho). Spokojna tafla oceanu i piaszczyste zejście kusiło by do niego wskoczyć. Woda… orzeźwiająca! Mogłaby być ciut cieplejsza, ale i tak o wystarczającej temperatura, aby popływać.
Po chwili plażowania i jedzeniu, nadchodzący przypływ dawał mi we znaki, że pora przenieść się nieco wyżej na brzegu plaży, a ostatecznie z niej wyjść.
Nie chcąc jednak wracać od razu z Cascais do Lizbony przeszłam wzdłuż promenady do kolejnej miejscowości Estoril. Dwukilometrowy deptak położony jest tuż nad wybrzeżem i kolejnymi plażami pełnych turystów. Przy promenadzie znajduje się również wiele barów i restauracji, gdzie można zjeść świeże ryby i portugalskie przysmaki.
Można nią iść jeszcze dalej, ale ja zdecydowałam się wsiąść w pociąg do Lizbony w Estoril, który jest bardzo ekskluzywnym kurortem o największym kasynie na Półwyspie Iberyjskim i posiadającym hotele i restauracje o najwyższych standardach.
Wsiadając do pociągu i kierując się do stolicy byłam przeszczęśliwa, że udało mi się spędzić kolejny piękny, słoneczny dzień w Portugalii. Życzę więcej takich dni każdemu z nas! 🙂